Dzisiaj pojechaliśmy jak zwykle na żwirownię w Męce pomęczyć się trochę w głębokim śniegu. Bracia Mariusz, Dawid, Damian i ja. Za Lasem Andrzejowskim dogoniliśmy trzech znajomych kolarzy z Sieradza, wśród nich był Zbyszek Toboła - chłopak ma około siedemdziesiąt lat i śmiga jak junior. Przyjechali z nami do Męki i pognali dalej szosą, a my w las brnąć w śniegu. Na żwirowni pokręciliśmy trochę po ścieżkach leśnych, było trochę podjeżdżania i zjazdów. Powrót ze żwirowni do domu w szybkim tempie leśnymi duktami - mój puls oscylował od 150 do 170 Hr - śnieg skutecznie stawiał opór oponom.
Okres przygotowawczy Technika jazdy w trudnych warunkach. Dzisiaj dużo jazdy na wysokim tętnie. Prędkość max 52,7 km/godz. Puls max 172 Hr samopoczucie dobre. Więcej fotek na http://picasaweb.google.com/Jakub.Team.BCT
W nocy napadało sporo śniegu, więc z braćmi Dawidem, Mariuszem i Damianem pojechałem potrenować w terenie. W Męce czekali na nas bikerzy z Sieradza - Marcin z Bajkszopu i Zdzisiek z Teamu Tubądzin. W szóstkę przez ponad półtorej godziny ćwiczyliśmy podjazdy i zjazdy. Sporo było gleb, ale zupełnie niegroźnych. Śnieg amortyzował skutecznie i równie skutecznie utrudniał jazdę. Tylko Dawidowi udało się dzisiaj pokonać mój ulubiony Upierdliwy Podjazd, na którym dzisiaj właściwie trenowałem bardziej podprowadzanie roweru niż podjeżdżanie ;)
Okres przygotowawczy (jeszcze) Trening wytrzymałościowy E1,E2 i technika jazdy w trudnych warunkch :)
Prędkość max 31,5 km/godz. bez pulsometru, samopoczucie dobre mimo bolącego żebra i przeziębienia.
Więcej fotek na http://picasaweb.google.com/Jakub.Team.BCT
Pierwsza w styczniu jazda w grupie z kolegami "spod biedronki". Skład Grzesiek, Romek, Marek, Wiesiek, Dawid i moja skromna osoba. W Widawie poczekaliśmy na Jurka, który spóźnił się na zbiórkę. Pojechaliśmy trasą Widawa - Łask - Szadek - Kotlinki - Zduńska. Spokojna jazda przy pięknej słonecznej pogodzie, pogaduchy i takie tam... W Łasku część pojechała na Zduńską potem Jurek na Borszewice i zostaliśmy we dwóch z Dawidem. Na zmiany, ale spokojnie dotarliśmy do Zduńskiej i Dawid pojechał do domu, a ja do Strońska na skarpę gdzie spotkałem bikera z Łasku, którego wcześniej minęliśmy za Widawą. Potem spokojnie przez Ptaszkowice do domu. Dzisiaj jechałem z kadencjami od śrenich do wysokich, tempo wytrzymałościowe, miękkie przełożenia.
Okres - przygotowawczy Trening wytrzymałościowy - E1, E2 Tening umiejętności szybkościowych - S1 Przyspieszenia na zjazdach z bardzo wysoką kadencją 5 powtórzeń.
Prędkość max 42,5 km/godz. pulsometr padł :( Dwa stopnie na plusie, słonecznie lekki wiatr, samopoczucie miodzio.
Reszta fotek na http://picasaweb.google.com/Jakub.Team.BCT
Samotnie na góralu do żwirowni w Męce i z powrotem. W tygodniu popadało trochę śniegu więc opory toczenia były większe niż w ubiegłą niedzielę i znowu jechałem z dość wysokim tętnem. W Męce pojechałem trzy rundy podjazdowo-zjazdowe (te co zawsze) i pojeździłem tu i tam po leśnych drogach. Zaliczyłem lot przez kierownicę w całkiem banalnym i łatwym miejscu ot metrowe zagłębienie, może cztery metry długości, które przejeżdżałem dziesiątki razy. Zaryłem przednim kołem w miękkim żwirze ukrytym pod śniegiem tak skutecznie, że wyleciałem z siodła jak z katapulty i rąbnąłem głową w przeciwległy stok. Kask ucierpiał ja nie :) Pochmurno, zero stopni, prawie bezwietrznie. Samopoczucie dobre, ale... cóż rozzłościła mnie ta gleba na początku treningu. Trza mocno pracować nad techniką i opanowaniem roweru.
Okres przygotowawczy Trening wytrzymałościowy - E2 (znowu na zbyt wysokim tętnie)
Prędkość max 31,2 km/godz, tętno max 163 Hr, przejazdowe od 137 do 152 Hr.
Wracam do domu, a na podwórku mój syn z kolegą stworzył takie cudo ;)
Trening na góralu na trasie do żwirowni w Męce i z powrotem. Zmrożony śnieg dawał ciut większe opory toczenia więc tętno miałem trochę wyższe niż zwykle dochodzące momentami do 160 Hr. W Męce poćwiczyłem technikę, zrobiłem kilka stromych, krótkich podjazdów, dwie rundy po torze downhillowym i trochę kręcenia po ścieżkach leśnych. Pogoda super, słońce i lekki mrozik.
Okres - przygotowawczy Trening wytrzymałościowy - E2 (trochę tętno za wysokie śr. 136 Hr) druga strefa.
Prędkość max. 29,28 km/godz. puls max 162 Hr, kadencje wyższe (dojazd i powrót). Samopoczucie super mimo bólu pleców po wczorajszym treningu siłowym i zmarzniętych okropnie stóp pod koniec jazdy.
Samotnie na góralu. Trasa przez lasy andrzejowskie do Męki na starą żwirownię i z powrotem. Drogi i ścieżki zamarznięte, pokryte cienką warstwą śniegu więc jechało się przyjemnie. Na żwirowni poćwiczyłem trochę technikę, zrobiłem jedną rundę po trasie downhillowej i pokręciłem po ścieżkach leśnych.
Okres - przygotowawczy Trening wytrzymałościowy - E1, E2 w pierwszej i drugiej strefie tlenowej.
Prędkość max 41,92 km/godz, puls max 150 Hr, kadencje średnie i wyższe. Pogoda mrozik -1 st. pochmurno. Samopoczucie dobre (lekki ból nad łydką w lewej nodze).
Trenażer 2 x po 15 minut - rozgrzewka przed i wystudzenie po treningu siłowym. Miękkie przełożenie kadencja średnia z tętnem do 125 Hr. Trening siłowy - druga sesja faza AA. Kończyłem trening kiedy w TV Maja Włoszczowska dostała statuetkę na gali sportowca roku 2008.
Majka właśnie opowiada, że chinki miały zgarnąć medale, a tymczasem na podium stanęli polak, rusek i niemiec :D
Noworoczny samotny trening szosowy na trasie Łask - Chorzeszów - Janowice - Lutomiersk - Łask - Zd-Wola. Do Łasku miałem z wiatrem, potem wiatr boczny, wiało dość nieprzyjemnie, sypał drobniutki śnieg w formie lodowych igiełek, które wiatr i przejeżdżające samochody zamiatał po asfalcie. Po nawrocie w Lutomiersku miałem wiatr boczny, ale od przodu, a od Łasku wmordewind i ostatnie 15 km były mało komfortowe bo zmarzły mi stopy i okulary zaszroniały tak, że widziałem tylko licznik i przed sobą... coś tam, coś tam :D
Okres - przygotowawczy Trening wytrzymałościowy - E2 w drugiej strefie na średniej i wysokiej kadencji.
Prędkość max 35 km/godz. Pogoda - szaro, mgliście i mróz -6 stopni. Pulsometr po 25 km przestał działać więc brak danych. Samopoczucie średnie.
Sylwestrowy wyjazd do Strońska zduńskowolskiej grupy bikerów. O 12:30 pod Biedronkę przyjechało ośmiu kolarzy: Jacek, Mariusz, Dawid, Damian, Piotrek, Grzesiek, Marek (pierwszy raz z nami), ja i Romek samochodem z cennym ładunkiem szampana. Spokojnym tempem pojechaliśmy na skarpę w Strońsku świętować zakończenie roku i złożyć sobie życzenia. Gdzieś w połowie drogi na podjeździe wyskoczyłem trochę do przodu, za mną Mariusz uwiesił się na kole, ale peleton przyspieszył dopiero pod Zapolicami. W Strońsku jakiś paralotniarz fruwał ze skarpy i jak wskrobał się na górę zaprosiliśmy go na lampkę (kubek) bezalkoholowego. Pogadaliśmy, wypiliśmy, złożyliśmy sobie życzenia i przez górki w Beleniu (znowu skoczyłem z Jackiem i Mariuszem) i Piaski pojechaliśmy do Zduńskiej. Jacek zaproponował jazdę do Widawy i w trójkę - ja, Jacek i Marek wytrzymałościowo na krótkie zmiany zrobiliśmy jeszcze ok 40 km :) Dzisiaj jechałem z wysoką kadencją na miękkich biegach w tempie wytrzymałościowym, prócz dwóch ucieczek w tempie nad progiem mleczanowym.
Okres - przygotowawczy Trening wytrzymałościowy - E2 wytrzymałość (do Widawy i z powrotem tempo mogło być ciut niższe) Trening wytrzymałości siłowej - M4 przekraczanie progu mleczanowego (dwie ucieczki ale krótkie po ok 3 minuty)
Prędkość max 57,5 km/godz, bez pulsometru. Piękna słoneczna pogoda lekki wiatr, mrozik ok -2 st. Samopoczucie bardzo dobre. Więcej fotek na http://picasaweb.google.com/Jakub.Team.BCT
Pod biedronką znowu pusto, ale w sumie tak myślałem, że nikogo nie będzie bo pogoda niepewna i mokro więc przyjechałem góralem. Poczekałem 10 minut i postanowiłem dzisiaj zrobić jazdę testową na okoliczność opracowania planu treningowego na przyszły sezon. Dość już chaotycznych i niezaplanowanych bez określonego celu treningów. Najpierw pojechałem na żwirownię w Męce popodjeżdżać i poćwiczyć technikę, a potem na górki w Beleniu i Strońsku, oraz wzdłuż linii brzegowej Warty pojeździć na twardym przełożeniu z niską kadencją, oraz robić sprinty. Potem jazda z wysoką kadencją i reszta wytrzymałościowo do Burzenina, Sieradza i do Zduńskiej. Nie oszczędzałem się w pierwszych dwóch częściach treningu i za Burzeninem byłem już solidnie ujechany :) Wziąłem ze sobą tylko wodę, więc zużyłem cały zapas glikogenu w organiźmie. Ostatnie 30 km to jazda siłą woli. Fotki na http://picasaweb.google.com/Jakub.Team.BCT
Pogoda dzisiaj - pochmurno i wietrznie, ale dość ciepło, samopoczucie... jakże by mogło być inne na rowerze - super :) Prędkość max 59,7km/godz.
Cyknąłem parę fotek z nietypowych pozycji
Oczywista w czasie jazdy
Bałagan linek pod kokpitem
na żwirowni w męce
idealny asfalt za Burzeninem
czwarta godzina jazdy ujechany na maxa, ale jadę siłą woli i do tego jeszcze wieje w paszczę