Po pracy pojechałem na trening trasą: Izabelów - Boczki - Rossoszyca - Sieradz - Burzenin - Widawa - Zd-Wola. Jazda w drugiej i trochę w trzeciej strefie tlenowej. Kadencje wyższe około 90-115. Prawe kolano w zasadzie nie bolało raczej odczuwałem pewien dyskomfort, ale tylko chwilami. Samopoczucie bardzo dobre.
Teamowy trening na podjazdach w Beleniu, Strońsku i Zapolicach. Team BCT w pięcioosobowym składzie: Jacek, ja, bracia Mariusz, Damian i Dawid. W strojach BCT ma się rozumieć :) i chyba nieźle się prezentowaliśmy bo peletonik identycznie ubranych kolarzy budził spore zainteresowanie przygodnych kibiców ("kibicek" bardziej). Jako "niezrzeszony" jechał z nami Piotr. Na górkach zrobiliśmy po dwie i pół rundy (każdy swoim tempem) Piotr pojechał do domu, a my na dłuższy rozjazd dla wystudzenia przez Górki Grabieńskie i Ptaszkowice. Nie obyło się bez kilku sprintów i markowania ucieczek więc ten rozjazd nie był tak do końca typowy :) Dzisiaj czułem spore zmęczenie mięśni po wczorajszym, poza tym lekko bolało prawe kolano, a już w samej Zduńskiej ból się nasilił. Qrcze... niedobrze...
Z kolegami z naszego teamu braćmi Mariuszem i Damianem. pojechaliśmy trasą Widawa - Sędziejowice - Zd-Wola. Dziś siedziałem cały dystans "w kołach". Mariusz dawał bardzo mocne zmiany szczególnie jak był jakiś podjazd, ale utrzymałem tempo :) Od Sędziejowic po finałowym sprincie, do Zduńskiej jechaliśmy spokojnie prawie spacerowo. Kadencje wysokie i bardzo wysokie przez większość dystansu. Samopoczucie bardzo dobre. poziom wysiłku 4.
Trening na górkach w Beleniu, Strońsku i Zapolicach. Przed wyjazdem okazało się, że mam kapcia z tyłu więc szybka zamiana koła i kasety i wyruszyliśmy - ja i sąsiad Piotrek. Spóźniliśmy się deczko i na miejscu już objeżdżali pierwszą rundę koledzy - Jacek, Marek, Jurek i bracia Mariusz i Damian. Na drugiej rundzie peletonik się rozsypał bo zaczął się konkretny trening i na czele jechali Mariusz i Damian potem Jacek z Markiem i za nimi Jurek i Piotrek. Piotrek zrobił dwie rundy i pojechał do domu. Ja cyknąłem kilka fotek i dopiąłem się do Jacka i Marka zrobiłem z nimi rundę potem znów kilka fotek i znów jedna runda. W sumie przejechałem dwie i pół rundy koledzy po pięć. Powrót przez Polków w spokojnym tempie. Dziś tak jak w sobotę podjeżdżałem i w siodełku i na stojąco. Poziom wysiłku 4. Samopoczucie bardzo dobre :D
Umówiłem się z kolegą z teamu Jackiem na podjazdy w Strońsku, ale po drodze dokompletowaliśmy jeszcze Jurka, Marka i Mariusza. Dziś trening podjazdów na rundach - Beleń - Strońsko - podjazd w Zapolicach, w sumie prawie pięć rund. Dojazd na miejsce i powrót przez Ptaszkowice. Dziś podjeżdżałem zarówno w siodełku jak i na stojąco. Kadencje raczej niskie, siłowo. Na zjazdach starałem się nabrać szybkości na wysokich biegach na ile pozwalał stan dziurawej połatanej szosy. Poziom wysiłku 6. samopoczucie bardzo dobre, kolka... minimalnie dokuczała :)
Szykowałem górala co by pojechać nad wodę odpocząć po pracy gdy przyszedł sąsiad Piotrek i zaproponował jazdę na szosie i nagle ! Obok mojego domu przemknęli Kacper z Jarkiem na szosówkach. Krzyknąłem za nimi - zawrócili, szybko zamieniłem rowery i pojechaliśmy. Trasa Szadek - Boczki (tutaj Piotr skręcił na Annopole do Zduńskiej) - Rossoszyca - lotnisko polowe i z powrotem przez Woźniki do Zduni. Dziś kolejny trening z wysokimi kadencjami 100-120, jazda na zmiany, ale tempo niezbyt wymagające. Za Miedźnem zachciało mi się dać bardzo mocną zmianę pod górę, po wypłaszczeniu puściłem solidnie zmęczony, ale Jarek z Kacprem utrzymawszy się na moim kole poprawili i odjechali mi na jakieś 50m. Dogoniłem ich w Męce :) Reszta dystansu już spokojna na ochłonięcie. Samopoczucie bardzo dobre - kolka dopiero pod koniec jazdy :) Poziom wysiłku 4.
Z kolegą z teamu Jackiem na trasie Sieradz - Burzenin - Widawa - Zduńska Wola. Nie czułem się dziś najlepiej, już pod Sieradzem złapała mnie kolka (pizza na obiad) i dokuczała prawie do końca treningu, więc trzymałem się na kole Jacka prawie przez cały dystans, no może dałem trzy - cztery krótkie zmiany. Jechałem z wysoką kadencją, żeby odświeżyć trochę umiejętności prędkościowe, co skutkowało wysokim tętnem. Tempo nie było zbyt wymagające mimo to jechało mi się ciężko. W górkach Grabieńskich spotkaliśmy dwie bikerki ubrane po kolarsku na szosówkach, pogadaliśmy trochę, okazało się że sporo jeżdżą i są z Buczka. Od Górek jechaliśmy spokojnie odpoczynkowo. W Burzeninie dopadła nas ulewa i mokliśmy do Widawy.
Relaksacyjnie z sąsiadem Piotrem, który niedawno sprawił sobie szosówkę. Trasa tradycyjnie Ptaszkowice i okolice - Zapolice - Zduńska. Pogoda super sampoczucie też.
Jazda w lasach andrzejowskich - dwie rundy leśnymi duktami. Kilka minutowych przyspieszeń z wysoką kadencją z tętnem przekraczającym 160 uderzeń. Samopoczucie dobre.