Wpisy archiwalne w kategorii

prędkosć

Dystans całkowity:2841.14 km (w terenie 157.54 km; 5.54%)
Czas w ruchu:105:44
Średnia prędkość:26.87 km/h
Maksymalna prędkość:59.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:182 (100 %)
Maks. tętno średnie:143 (76 %)
Suma kalorii:18768 kcal
Liczba aktywności:35
Średnio na aktywność:81.18 km i 3h 01m
Więcej statystyk

Szosa w grupie - wytrzymałość anaerobowa

Środa, 29 lipca 2009 · Komentarze(0)
Z kolegami z naszego teamu braćmi Mariuszem i Damianem. pojechaliśmy trasą Widawa - Sędziejowice - Zd-Wola. Dziś siedziałem cały dystans "w kołach". Mariusz dawał bardzo mocne zmiany szczególnie jak był jakiś podjazd, ale utrzymałem tempo :)
Od Sędziejowic po finałowym sprincie, do Zduńskiej jechaliśmy spokojnie prawie spacerowo.
Kadencje wysokie i bardzo wysokie przez większość dystansu. Samopoczucie bardzo dobre. poziom wysiłku 4.

Szosa w grupie - wytrzymałość anaerobowa

Wtorek, 21 lipca 2009 · Komentarze(0)
Szykowałem górala co by pojechać nad wodę odpocząć po pracy gdy przyszedł sąsiad Piotrek i zaproponował jazdę na szosie i nagle ! Obok mojego domu przemknęli Kacper z Jarkiem na szosówkach. Krzyknąłem za nimi - zawrócili, szybko zamieniłem rowery i pojechaliśmy.
Trasa Szadek - Boczki (tutaj Piotr skręcił na Annopole do Zduńskiej) - Rossoszyca - lotnisko polowe i z powrotem przez Woźniki do Zduni. Dziś kolejny trening z wysokimi kadencjami 100-120, jazda na zmiany, ale tempo niezbyt wymagające.
Za Miedźnem zachciało mi się dać bardzo mocną zmianę pod górę, po wypłaszczeniu puściłem solidnie zmęczony, ale Jarek z Kacprem utrzymawszy się na moim kole poprawili i odjechali mi na jakieś 50m. Dogoniłem ich w Męce :) Reszta dystansu już spokojna na ochłonięcie. Samopoczucie bardzo dobre - kolka dopiero pod koniec jazdy :) Poziom wysiłku 4.

Szosa z Jackiem - wytrzymałość anaerobowa

Poniedziałek, 20 lipca 2009 · Komentarze(2)
Z kolegą z teamu Jackiem na trasie Sieradz - Burzenin - Widawa - Zduńska Wola. Nie czułem się dziś najlepiej, już pod Sieradzem złapała mnie kolka (pizza na obiad) i dokuczała prawie do końca treningu, więc trzymałem się na kole Jacka prawie przez cały dystans, no może dałem trzy - cztery krótkie zmiany. Jechałem z wysoką kadencją, żeby odświeżyć trochę umiejętności prędkościowe, co skutkowało wysokim tętnem. Tempo nie było zbyt wymagające mimo to jechało mi się ciężko. W górkach Grabieńskich spotkaliśmy dwie bikerki ubrane po kolarsku na szosówkach, pogadaliśmy trochę, okazało się że sporo jeżdżą i są z Buczka.
Od Górek jechaliśmy spokojnie odpoczynkowo.
W Burzeninie dopadła nas ulewa i mokliśmy do Widawy.

Szosa w grupie

Niedziela, 21 czerwca 2009 · Komentarze(0)
Dzisiaj pod biedronką odliczyło się sześciu kolarzy. Marek, Andrzej, Jacek z Sieradza, Kacper, Marian i ja. Pojechaliśmy na Szadek, a potem kierunek Poddębice. Pod Szadkiem odpadł Marian, a Kacper kilka kilometrów za Szadkiem. W czterech dotarliśmy do Zadzimia i tam pożegnałem się z Markiem i Andrzejem i dołączyłem (Jacek też) do napotkanej grupy pięciu szosowców z Sieradza. Pojechaliśmy w kierunku tamy Jeziorsko. W Porczynach zainicjował ucieczkę Michał i grupa sie porwała. Na tamie nie czekaliśmy już za resztą i Michał, Zbyszek i ja przez Wartę wróciliśmy do Sieradza. Ja samotnie z Sieradza do Zduńskiej.
Trening urozmaicony, sporo szybkiej jazdy na zmiany, skoków i przyspieszeń. Od zapory jazda wytrzymałościowa. Kadencje średnie, wyższe i wysokie. Poziom wysiłku 6.

Szosa w grupie z przygodami

Niedziela, 14 czerwca 2009 · Komentarze(2)
Pod biedronką o 10:00 odliczyli się Grzesiek, Jurek, Bronek, Jacek, Piotrek, ja i jeszcze jeden Jacek - nowy z Sieradza. Ruszyliśmy na Zadzim przez Szadek, w Szadku Piotrek gdzieś się zapodział. Za Szadkiem Grzesiek z Jackiem narzucili mocne tempo (pod wiatr) więc peletonik się porwał, ale zjechaliśmy się wszyscy w Zadzimiu. Potem do Woźnik Jacek, Grzesiek i ja trochę poskakaliśmy urywając się reszcie grupki, ale na postoju w Woźnikach znów wszyscy byliśmy w komplecie. Tam przypadkiem spotkaliśmy Janka z Łodzi długodystansowca startującego w maratonach. W Sieradzu Jacek pojechał do domu, ale dołączył do nas Zdzisiek i w szóskę ruszyliśmy na Widawę. Za Sieradzem zaczęła się mocna jazda na zmiany i Bronek, a potem Jurek odpuścili i zostaliśmy w czterech. Jazda z mocnymi Grześkiem, Jackiem i świeżym Zdziśkiem była dla mnie dobrym sprawdzianem - licznik rzadko pokazywał poniżej 40 km/godz. Pod Widawą byłem już solidnie zmęczony. Z Widawy pojechaliśmy na Łask i gdzieś pod Sędziejowicami w którymś momencie usłyszeliśmy tuż za plecami przeraźliwy pisk opon hamującego samochodu. Instynktownie jak na komendę zjechaliśmy z asfaltu do rowu i niestety Grzesiek zaliczył lot przez kierownicę i pokaleczył sobie nos. Debil w blachosmrodzie, który o mało nas nie rozjechał nawet się nie zatrzymał.
Niestety Grzesiek trochę bardziej się poturbował i nie mógł jechać dalej więc w Sędziejowicach przyjechał po niego kolega samochodem, a my spokojnym tempem ( w trójkę) wróciliśmy do Zduńskiej.

pod biedronką © giadd


kierunek Zadzim © giadd


spokojne tempo jest czas na fotki i gadanie © giadd


popas w Zadzimiu © giadd


karbon, karbon, karbon... © giadd


Janek spec od długich dystansów © giadd


Zdzisiek z teamu Tubądzin uczestnik wielu maratonów szosowych © giadd


autoportret (nie mogłem się oprzeć) © giadd


Grzesiek z Łasku © giadd


Grześkowy nos po zaliczeniu rowu © giadd


czekamy na transport dla obolałego Grześka © giadd


Poziom wysiłku 7, samopoczucie znakomite.

Więcej fotek na http://picasaweb.google.com/Jakub.Team.BCT

Szosa z teamem BCT

Poniedziałek, 1 czerwca 2009 · Komentarze(0)
Z Jackiem i braćmi Dawidem i Mariuszem w strojach teamowych. Pojechaliśmy trasą Polków, górki w Beleniu, Zapolice - tam Dawid pojechał do Zduńskiej, a my w trójkę na Widawę - Burzenin - Sieradz i przez Woźniki i Polków do Zduni. Jazda na zmiany, od czasu do czasu przyspieszenia, sprinty i próby ucieczek. Trening wytrzymałości siłowej i mocy.
Samopoczucie dobre, choć po wczorajszym treningu nogi miałem trochę ciężkie i koledzy uciekli mi dwa razy, a pod koniec zaczęło boleć prawe kolano. Kadencje średnie (dwa powtórzenia z bardzo wysoką kadencją). Poziom wysiłku 7. Prędkość średnia z rozgrzewką i wystudzeniem.

Szosowo w grupie na nowym rowerze

Niedziela, 24 maja 2009 · Komentarze(1)
Dziś pod biedronką o 10:00 stawiło się sporo kolarzy, ale ponieważ przyjechałem na zbiórkę nową szosówką zrobił się mały bałagan i zapomniałem policzyć... chyba ponad 10 chłopa. Z Grześkiem, Markiem, Dawidem, Bronkiem i Marianem wyruszyliśmy w kierunku Buczka żeby spotkać się z grupą z Bełchatowa. Reszta pojechała inną trasą. Tuż przed Buczkiem z przeciwka nadjechała około dziesiątka kolarzy (same wycinaki na oko) i po przywitaniu obraliśmy kurs na Bełchatów i górę Kamieńsk. Tempo było w miarę spokojne do czasu gdy po postoju pod spożywczakiem ruszyliśmy w dalszą drogę i ucieczkę zainicjował kolarzyk z teamu Legia Felt. Zaczęła się ostra jazda co by dogonić dwójkę uciekinierów i niestety nie wytrzymałem tempa, ale potem grupa poczekała. Do Kamieńska dojechaliśmy w piątkę bo reszta pojechała jakąś inną drogą (spotkaliśmy się na podjeździe pod Kamieńsk). Zaliczyliśmy podjazd jeden raz i qrcze dzisiaj słabo mi poszło - od połowy podjazdu strasznie się męczyłem. Być może z powodu innej geometrii nowej ramy. Muszę trochę pojeździć żeby przyzwyczaić się do nowego rowerka. W powrotnej drodze koledzy z Bełchatowa pojechali z nami aż pod Zelów. Powrót do Zduńskiej przez Zelów i Łask pokonaliśmy w średnim tempie w czwórkę na zmiany, a od Karsznic już spokojny rozjazd.

Samopoczucie raczej kiepskie dzisiaj, obolałe ciężkie nogi. Poziom wysiłku 7.

Whistle Crow made by Giadd © giadd

Trening szosowy

Czwartek, 21 maja 2009 · Komentarze(0)
Samotnie na trasie Widawa - Burzenin - Sieradz - Zd-Wola. Jazda w drugiej i trzeciej strefie, kadencje wyższe i wysokie, stąd troszkę większy poziom pulsu. Tak jak wczoraj nogi troszkę ciężkie, ale samopoczucie dobre. Ciepło i parno.
Poziom wysiłku 5, objętość i intensywność średnia.

W terenie z teamem BCT

Czwartek, 14 maja 2009 · Komentarze(0)
Trening w terenie z braćmi Damianem, Mariuszem i Dawidem w ramach przygotowań do maratonu w niedzielę. Było szybko i intensywnie zgodnie z założeniami, zresztą z wycinakami takimi jak bracia Koperwasy inaczej się nie da :-) Nie wyrobiłem się za nimi na trudnej technicznie polnej drodze z wybojami i koleinami zarosłej na dodatek trawą, cóż brak techniki i "wyrobienia" w terenie. W końcu gdzieś nad rzeką Grabią na króciutkim podjeździe depnąłem tak, że pękł mi łańcuch i skończył się trening. Po nieudanych próbach połączenia łańcucha bez skuwacza dałem za wygraną i koledzy przyholowali mnie prawie 20 km do domu za co jestem im niezmiernie wdzięczny. Na marginesie - jak się nie pedałuje to w temperaturze 13-14 stopni marznie się na rowerze okropnie. Brrrr...
Trening interwałowy, podjazdy siłowo, dystans tylko z jazdy, po awarii łańcucha wypiąłem licznik.