Trening (a miała być tylko spokojna przejażdżka) z udziałem dziewięciu chłopa - Jacek, Grzesiek, bracia Mariusz i Dawid, Jarek, Piotrek, Jurek, Zdzisiek i ja. Do połowy dystansu między Widawą, a Burzeninem jechaliśmy spokojnie i z lekka wiało nudą, więc postanowiłem trochę poszarpać i zainicjowałem ucieczkę, a za mną poszli Jacek i Jurek, którzy chyba czuli pismo nosem, że będę "skakał" bo od jakiegoś czasu spoglądali na mnie badawczo. Do Burzenina peleton nie zareagował z wyjątkiem Jarka, który ambitnie nas gonił, więc poczekaliśmy na niego i jechaliśmy dalej raczej średnim tempem. Po kilku minutach do roboty wzięła się młodzież czyli bracia Mariusz i Dawid, więc zaczęła się ostra jazda żeby nie dać się im dogonić. Jarek od razu został i we trzech uciekaliśmy, ale na nic zdały się nasze wysiłki - Mariusz dogonił nas po chwili, odpoczął i zaatakował. Goniłem go z Jurkiem zaciekle, ale nie daliśmy rady, cały czas trzymał nas na dystans ok 100-200 metrów. Pod Sieradzem Jurek też odpuścił i zostałem sam mając Mariusza ok 250 metrów przed sobą. Po chwili wyprzedził mnie Dawid, przez chwilę usiłowałem uwiesić się na jego kole, ale nie dałem rady. W Sieradzu poczekałem na Jurka i Grześka i za Sieradzem rozczłonkowany peleton połączył się (tylko Zdzisiek gdzieś się zapodział) i razem powolutku wróciliśmy do Zduńskiej. Czułem, że mało mi tej jazdy, więc pojechałem jeszcze na górki w Strońsku i Beleniu, a potem przez Ptaszkowice wróciłem do domu. Średnie tętno 143 max 177, 2720 kcal, prędkość max 54,1 km/godz. Pogoda super samopoczucie też.
Dzisiaj nasza ekipa BCT czyli Jacek, Mariusz, Dawid i ja, pojechała na trening w zimowej scenerii. Góralami ma się rozumieć. Tak jak tydzień temu na żwirowni w Męce, ale śnieg zupełnie zmienił charakter jazdy - miejscami koła grzęzły w miękkim gruncie pod cienką warstwą śniegu. Zaliczyłem na zjazdach dwie gleby, ale bez konsekwencji bo podłoże skutecznie amortyzowało. Chłopakom jakoś się udało i żaden gleby nie zaliczył co najwyżej jakieś podparcia nogami. Hm myślę, że mają lepszą technikę w terenie. Muszę to poprawić. W sumie było dużo dobrej zabawy mimo zimna i dość silnego wiatru, który w lesie tak bardzo nie dokuczał, jak w czasie dojazdu do Męki i powrotu do Zduńskiej. Poniżej kilka fotek, reszta na http://picasaweb.google.com/Jakub.Team.BCT Prędkość max 38,4 km/godz.
Jedziemy na żwirownię
Żelazny skład teamu BCT :)
Jacek
Żeby zjechać trza wpierw wjechać - Mariusz wkręca :)
Dzisiaj wyjazd w teren. Jacek, Mariusz i Dawid czyli koledzy z teamu BCT wyjechali o 10:30, a ja o 12:00 i spotkaliśmy się na żwirowni w Męce. Trenowaliśmy technikę podjazdów i zjazdów więc nie było ścigania i jazdy w trupa tylko szlifowanie umiejętności. To stare wyrobisko jest idealne do takiej jazdy bo jest tam cała masa technicznych odcinków. Strome podjazdy, piach, korzenie, kręte ścieżki, zjazdy itp. Jest nawet tor do zjazdów zrobiony jakiś czas temu przez downhillowców. Trza tylko uważać bo za hopkami są wykopane rowy i można zaliczyć niezła glebę co też mnie się przytrafiło rok temu :) Po treningu spokojnym tempem wróciliśmy przez malowniczy las do Zduńskiej. Prędkość max 33,12 km/godz.
O 10:00 pod biedronką stawiło się 11 kolarzy. Peleton wyjechał w składzie Jurek, Jacek, 2 x Grzegorze, Dawid, Jarek, Wiesiek, Marian, Piotrek, Tomek junior z klubu bełchatowskiego i ja. Pojechaliśmy na południe bo wiało dzisiaj mocno więc najpierw pomęczyliśmy się pod wiatr, ale za to powrót był w miarę komfortowy. I tak trasą na Widawę (w Zapolicach złapałem "snejka", szybka zmiana dętki z pomocą Jacka i pogoń za peletonem, ale krótko bo chłopaki zrobili w tym czasie rundę przez górki w Strońsku i spotkaliśmy się po kilometrze jazdy) w Widawie zostali Jarek , Wiesiek i Marian no to w ośmiu uderzyliśmy na Burzenin. Pod Burzeninem skoczyłem do przodu za mną Jurek, a po chwili peleton zareagował i zaczęła się ostra jazda. Między Burzeninem a Sieradzem tempo trzymała młodzież - Tomek i Dawid i trza było się nieźle napracować żeby utrzymać się w kołach (heh pod Sieradzem strzeliłem niestety, ale Jacek został i pomógł mi dojechać do peletonu). Ponieważ chciałem dzisiaj dobić do setki zrobiłem jeszcze samotnie w tempie spacerowym rundkę do Zapolic i przez Ptaszkowice do Zduni. Po drodze dogoniłem kolarzyka na podjeździe, pogadaliśmy chwilkę i każdy pojechał w swoją stronę. Pogoda super, słońce i ok 10 stopni, wiatr silny, samopoczucie super, ale tempo jak dla mnie chwilami za wysokie. Tętno średnie 141 max 174, v max 54,9 km/godz.
Pod biedronką o 10:00
Na razie jeszcze dość spokojna jazda - Grześki na czele
Zaczęła się "robota" po mojej ucieczce - Jacek nadaje tempo cosik pod 50 na godzinę - zdążyłem tylko machnąć aparatem, ale fota wyszła :-)
Po nocnych opadach deszczu rano był mokry asfalt, ale mimo to o 10:00 "pod biedronką" stawiło się 9 kolarzy. Peleton wyruszył w składzie 2 x Grześki, Jarek, Wiesiek, Jurek, Marian, bracia Mariusz i Dawid, oraz ja, trasą Piaski, górki w Beleniu, Widawa, Rychłocice, Osjaków, Widawa. Za Widawą pojechaliśmy na Łask, ale w Sędziejowicach większość skręciła na Zduńską, a Jurek, Grzesiek i ja pojechaliśmy dalej. W Pruszkowie ja z Jurkiem na Zduńską, a Grzegorz do domu do Łasku. Cały trening to jazda "w tlenie" parami na zmiany z wyjątkiem kiedy Jurek uciekał Grześkowi i mnie i goniliśmy go przez około trzy - cztery kilometry w ostrym tempie - prędkość oscylowała między 40-50 km/godz. Była piękna słoneczna pogoda lekki wiaterek i w miarę ciepło więc humory dopisywały. Samopoczucie super choć dzisiaj podjazdy trochę mnie męczyły, ale przecież w tym tygodniu trzy razy siedziałem w siodle, ostatnio w piątek i sobotę więc dzisiaj był trzeci dzień pod rząd, a jestem już deczko roztrenowany.
Szosowy trening z kolegami "spod biedronki" - Grześkiem, Piotrkiem, Jarkiem i Wieśkiem. Pojechaliśmy na Szadek przez Kotlinki i na Marcelin - powrót tą samą drogą. Jazda w tlenie, trochę Grzesiek z Piotrkiem usiłowali podkręcać tempo, ale na krótko. Słonecznie choć zimno, słaby wiatr.
Samotny trening na góralu i przy okazji wizyta w sklepie rowerowym w Sieradzu. Zawiozłem tam koło od szosówki z urwaną szprychą. Piękna słoneczna pogoda i dość ciepło 13 st. Prędkość max 49,8 km/godz.
Runda dookoła Zduńskiej Woli. O 10:00 pod biedronką stawiło się trzynastu kolarzy !! rekord w tym roku. Z naszego teamu BCT byli Jacek, Mariusz, Dawid i ja. Pojechaliśmy na Widawę potem do Szadku przez Łask. Za Szadkiem grupa, która pozostała skręciła na Zduńską, a ja już samotnie na Rossoszycę i przez górki w Strońsku i Ptaszkowice do Zduńskiej, tym samym zamknąłem rundę dookoła miasta. Jazda przeważnie w drugiej strefie tlenowej choć było kilka skoków i tempówek. Samopoczucie super, pogoda z upływem czasu psuła się robiło się coraz zimniej i mgliście.
Samotnie szosa na trasie Borszewice - Szadek - Boczki - Zd-Wola. Dzisiaj spokojna jazda tylko na kilkukilometrowym odcinku pod Szadkiem pociągnąłem z blatu z tętnem ok 150-155. W sumie większość to druga strefa tlenowa. Ciepło lekki wiatr samopoczucie dobre.