O godzinie 10:00 na miejscu zbiórki po biedronką stawił się tylko Jurek i ja, chyba kolegów zniechęcił lekki mrozik -2 stopnie :-) Pojechaliśmy na Szadek, a potem w Dobruchowie skręciliśmy na Wodzierady. Wiał silny wiatr i cały ten dystans mieliśmy wmordewind. Pod Wodzieradami z przeciwka pojawiła się grupa ośmiu kolarzy, jak się okazało z Aleksandrowa, w większości starsze chłopy na oko po pięćdziesiątce. Zawróciliśmy i pojechaliśmy z nimi aż do Lutomierska. Ponieważ wiał silny boczny wiatr z prawej, grupa utworzyła dwa wachlarze po czterech zajmując cały pas ruchu aż do osi jezdni i dla mnie i Jurka nie było już miejca żeby się schować więc jadąc za nimi dawaliśmy sobie krótkie zmiany męcząc się okrutnie bo kolarze narzucili niemiłosierne tempo. Ci przed nami mieli komfort bo stosując drafting po czterech mieli więcej czasu na odpoczynek po zmianie. W Lutomiersku rozstaliśmy się i we dwóch spokojnie popedałowaliśmy na Zduńską przez Szadek. Żeby dobić do setki pojechałem jeszcze rundkę Ptaszkowice - Zapolice i spotkałem kolarza majstrującego coś przy szosówce - okazało się że ma luzy w sterach. Skasował luz i pojechaliśmy razem spokojnie do Zduńskiej. Pogoda słoneczna lekki mrozik i silny wiatr. Samopoczucie super. Prędkość max 52,4 km/godz.
Z powodu deszczu dzisiejsza umówiona na 10:00 wspólna jazda na szosie została odwołana, a ponieważ niezbyt lubię trenażer postanowiłem, że bez względu na warunki pogodowe pojadę samotnie na góralu gdzieś w teren. Najpierw pojechałem do Strońska i zrobiłem rundę wzdłuż rzeki Warty (runda 5km ze stromym zjazdem i sztywnym podjazdem, jazdą po wale itp.) potem do Pstrokoń i skrótem przez Korzeń do Burzenina. Chwilę odpocząłem na moście i wróciłem tą samą drogą. Większość treningu to sesja wytrzymałościowa, kilka podjazdów spokojnie i jeden zjazd na asfalcie na full. Pogoda... szaro, buro i ponuro, ale samopoczucie super :) Prędkość max 56,9 km/godz ! Poniżej kilka fotek reszta na http://picasaweb.google.com/Jakub.Team.BCT
Trening (a miała być tylko spokojna przejażdżka) z udziałem dziewięciu chłopa - Jacek, Grzesiek, bracia Mariusz i Dawid, Jarek, Piotrek, Jurek, Zdzisiek i ja. Do połowy dystansu między Widawą, a Burzeninem jechaliśmy spokojnie i z lekka wiało nudą, więc postanowiłem trochę poszarpać i zainicjowałem ucieczkę, a za mną poszli Jacek i Jurek, którzy chyba czuli pismo nosem, że będę "skakał" bo od jakiegoś czasu spoglądali na mnie badawczo. Do Burzenina peleton nie zareagował z wyjątkiem Jarka, który ambitnie nas gonił, więc poczekaliśmy na niego i jechaliśmy dalej raczej średnim tempem. Po kilku minutach do roboty wzięła się młodzież czyli bracia Mariusz i Dawid, więc zaczęła się ostra jazda żeby nie dać się im dogonić. Jarek od razu został i we trzech uciekaliśmy, ale na nic zdały się nasze wysiłki - Mariusz dogonił nas po chwili, odpoczął i zaatakował. Goniłem go z Jurkiem zaciekle, ale nie daliśmy rady, cały czas trzymał nas na dystans ok 100-200 metrów. Pod Sieradzem Jurek też odpuścił i zostałem sam mając Mariusza ok 250 metrów przed sobą. Po chwili wyprzedził mnie Dawid, przez chwilę usiłowałem uwiesić się na jego kole, ale nie dałem rady. W Sieradzu poczekałem na Jurka i Grześka i za Sieradzem rozczłonkowany peleton połączył się (tylko Zdzisiek gdzieś się zapodział) i razem powolutku wróciliśmy do Zduńskiej. Czułem, że mało mi tej jazdy, więc pojechałem jeszcze na górki w Strońsku i Beleniu, a potem przez Ptaszkowice wróciłem do domu. Średnie tętno 143 max 177, 2720 kcal, prędkość max 54,1 km/godz. Pogoda super samopoczucie też.
Dzisiaj nasza ekipa BCT czyli Jacek, Mariusz, Dawid i ja, pojechała na trening w zimowej scenerii. Góralami ma się rozumieć. Tak jak tydzień temu na żwirowni w Męce, ale śnieg zupełnie zmienił charakter jazdy - miejscami koła grzęzły w miękkim gruncie pod cienką warstwą śniegu. Zaliczyłem na zjazdach dwie gleby, ale bez konsekwencji bo podłoże skutecznie amortyzowało. Chłopakom jakoś się udało i żaden gleby nie zaliczył co najwyżej jakieś podparcia nogami. Hm myślę, że mają lepszą technikę w terenie. Muszę to poprawić. W sumie było dużo dobrej zabawy mimo zimna i dość silnego wiatru, który w lesie tak bardzo nie dokuczał, jak w czasie dojazdu do Męki i powrotu do Zduńskiej. Poniżej kilka fotek, reszta na http://picasaweb.google.com/Jakub.Team.BCT Prędkość max 38,4 km/godz.
Jedziemy na żwirownię
Żelazny skład teamu BCT :)
Jacek
Żeby zjechać trza wpierw wjechać - Mariusz wkręca :)
Dzisiaj wyjazd w teren. Jacek, Mariusz i Dawid czyli koledzy z teamu BCT wyjechali o 10:30, a ja o 12:00 i spotkaliśmy się na żwirowni w Męce. Trenowaliśmy technikę podjazdów i zjazdów więc nie było ścigania i jazdy w trupa tylko szlifowanie umiejętności. To stare wyrobisko jest idealne do takiej jazdy bo jest tam cała masa technicznych odcinków. Strome podjazdy, piach, korzenie, kręte ścieżki, zjazdy itp. Jest nawet tor do zjazdów zrobiony jakiś czas temu przez downhillowców. Trza tylko uważać bo za hopkami są wykopane rowy i można zaliczyć niezła glebę co też mnie się przytrafiło rok temu :) Po treningu spokojnym tempem wróciliśmy przez malowniczy las do Zduńskiej. Prędkość max 33,12 km/godz.
O 10:00 pod biedronką stawiło się 11 kolarzy. Peleton wyjechał w składzie Jurek, Jacek, 2 x Grzegorze, Dawid, Jarek, Wiesiek, Marian, Piotrek, Tomek junior z klubu bełchatowskiego i ja. Pojechaliśmy na południe bo wiało dzisiaj mocno więc najpierw pomęczyliśmy się pod wiatr, ale za to powrót był w miarę komfortowy. I tak trasą na Widawę (w Zapolicach złapałem "snejka", szybka zmiana dętki z pomocą Jacka i pogoń za peletonem, ale krótko bo chłopaki zrobili w tym czasie rundę przez górki w Strońsku i spotkaliśmy się po kilometrze jazdy) w Widawie zostali Jarek , Wiesiek i Marian no to w ośmiu uderzyliśmy na Burzenin. Pod Burzeninem skoczyłem do przodu za mną Jurek, a po chwili peleton zareagował i zaczęła się ostra jazda. Między Burzeninem a Sieradzem tempo trzymała młodzież - Tomek i Dawid i trza było się nieźle napracować żeby utrzymać się w kołach (heh pod Sieradzem strzeliłem niestety, ale Jacek został i pomógł mi dojechać do peletonu). Ponieważ chciałem dzisiaj dobić do setki zrobiłem jeszcze samotnie w tempie spacerowym rundkę do Zapolic i przez Ptaszkowice do Zduni. Po drodze dogoniłem kolarzyka na podjeździe, pogadaliśmy chwilkę i każdy pojechał w swoją stronę. Pogoda super, słońce i ok 10 stopni, wiatr silny, samopoczucie super, ale tempo jak dla mnie chwilami za wysokie. Tętno średnie 141 max 174, v max 54,9 km/godz.
Pod biedronką o 10:00
Na razie jeszcze dość spokojna jazda - Grześki na czele
Zaczęła się "robota" po mojej ucieczce - Jacek nadaje tempo cosik pod 50 na godzinę - zdążyłem tylko machnąć aparatem, ale fota wyszła :-)
Wyprawa do Uniejowa z ekipą oldbojów w składzie: Jurek, Heniek, Zdzisiek, Bronek i ja. Do Dąbrówki jechał z nami młodzieniec Piotrek potem skręcił na Zadzim, a my prosto do Uniejowa zażywać kąpieli w wodach geotermalnych :) Powrót przez Spycimierz i tamę na Jeziorsku. W Pęczniewie obowiązkowa przerwa na kawkę i posiłek. Ja z Jurkiem troszkę poszaleliśmy na górkach za Spycimierzem, a reszta trasy to raczej spokojna jazda i delektowanie się wspaniałą złotą jesienią, słońcem i niechybnie jedną z ostatnich w tym roku tak ciepłą niedzielą. Samopoczucie wspaniałe i wogóle takie tam... Tętno średnie 132 (coś wysokie biorąc pod uwagę średnią prędkość) max 178 !! (prawie pod "korek") prędkość max 56,4 km/godz :)
Maraton Mazovia MTB Jabłonna finał. Skład teamu BCT : Jacek, Damian, Mariusz, Dawid i ja. Pogoda dopisała choć było zimno. Trasa dość płaska choć nie brakowało małych "górek" przeważnie piaszczystych gdzie tworzyły się zatory bo ludzie schodzili z rowerów. Dobrze się czułem do połowy dystansu potem już do samej mety trzymała mnie kolka i musiałem zwolnić, ale na mecie i tak wygrałem finisz z grupki z którą jechałem po wale niemiłosiernie zrytym przez dziki. Wynik najsłabszy w tym sezonie 355 w open mega i 27 w kategorii :( Mariusz odebrał pucharek za drugie w kategorii i czwarte z całego cyklu, a Damian za szóste miejsce w cyklu.
Szosówką na I etap Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków. Najpierw do Szadku w tempie dość spokojnym. Pokibicowałem kolarzom i pojechałem do Pabianic przez Chorzeszów i Janowice. W Pabianicach kolarze zrobili dwie rundy więc było dość ciekawie. Po finiszu pokręciłem się trochę między odpoczywającymi ekipami i po obejrzeniu dekoracji wróciłem do Zduńskiej. Średnie tętno 135 max 160. Upał i lekki wiatr. Kolarze w spokojnym tempie posilając się przejeżdżają przez Szadek 500 metrów do mety "cycki" rozprowadzają Jeżowskiego Miodzio rowerki
Wyjazd szosówkami z Tomkiem do Zadzimia. Dzisiaj wystartował tam Wyścig Dookoła Polski Kobiet kategorii UCI 2.2 z mocną obsadą międzynarodową. Trasa 96 km - trzy rundy Zadzim - Dąbrówka - Zygry - Zadzim, a potem do Poddębic na metę. Pokręciliśmy się trochę wśród ekip przygotowujących się do startu. Przejechaliśmy kilkanaście km ze sporą grupką rozgrzewających się zawodniczek. Potem kibicowanie na starcie i runda za peletonem. Chwila odpoczynku i pojechaliśmy na trasę pokibicować. Z powodu dość późnej pory i ryzyka jazdy w deszczu nie pojechaliśmy na metę zobaczyć finisz tylko wróciliśmy do Zduńskiej. Fajna impreza warto było zobaczyć. Pogoda - chłodno i pochmurno chwilami lekka mżawka.
Pękne rowery ekipy włoskiej szczególnie ten Prince mistrzyni świata Marty Bastianelli
Ekipa ze Szwecji - same fajne laski :-)
Mistrzyni świata Marta Bastianelli ta w żółtej kamizelce