Samotnie do Widawy i z powrotem spokojnie w tlenie. Wyliczyłem czas tak żeby zdążyć na 15:00 pod biedronkę gdzie stawiło się dzisiaj (razem ze mną) dziewięciu kolarzy. Pojechaliśmy do Warty przez Rossoszycę, polowe lotnisko i z powrotem tą samą drogą. Do Warty jazda na zmiany pod wiatr w dość mocnym tempie. Kilka kilometrów przed nawrotem puściłem koła i spokojnie jadąc poczekałem na powracających kolegów. Reszta jazdy z wiatrem, ale spokojnie nie licząc szybkiego przejazdu przez lotnisko polowe. Nogi dzisiaj miałem ciężkie po czwartkowej siłowni, trzy razy zostawałem i jechałem za grupą :( żeby zbić trochę tętno. Trening wytrzymałościowy, tempo w grupie, kadencje średnie.
Dzisiaj pod biedronką stawiło się jedenastu chłopa ! a chwilę po wyjeździe dołączył jeszcze jeden. Zrobił się niezły peleton, aż się ludziska za nami oglądali. Trasa na Buczek potem Sędziejowice, Widawa, Burzenin, Sieradz i Zduńska. Między Sędziejowicami a Widawą na podjeździe zaczęła się "robota" i na zmiany dojechaliśmy pod Widawę zgubiwszy trzech bikerów, którzy nie wytrzymali tempa. Jakiś czas było spokojnie i ledwie wyjechaliśmy za Burzenin młodzi zaatakowali. Peleton podzielił się na małe grupki, na czele czwórka: młodzież - Tomek, Mariusz i Dawid, oraz Grzesiek z Łasku, potem dwójka Piotrek i Grzesiek ze Zduni, a na końcu Jurek, Marek i ja. W końcu zmęczony puściłem koła i jechałem za Jurkiem i Markiem około sto metrów, doszedłem ich pod Sieradzem. Dałem dość mocną zmianę i ku swojemu zdziwieniu urwałem się im na podjeździe :) Od Sieradza było już powoli i spokojnie. Dla rozjechania kwasu z mięśni relaksacyjnie zrobiłem jeszcze samotną rundę przez Ptaszkowice i Zapolice.
Trening urozmaicony: wytrzymałość tlenowa, wytrzymałośc siłowa, umiejętności prędkościowe. Ujechałem się na maksa. Pulsometr padł, samopoczucie takie sobie.
Trening z kolegami: Dawidem, Mariuszem, Grzegorzem i.. Grzegorzem, a od Pruszkowa jeszcze z Piotrkiem, który spóźniwszy się wyjechał nam naprzeciw. Młodzież (Mariusz i Dawid) od początku nadawali nieco dla mnie za duże tempo i ledwie wyjechaliśmy z miasta zacząłem odstawać od peletoniku. Dzisiaj nogi miałem jak kloce, a tętno jechało niesamowicie w górę. W biblii (kolarza górskiego) jest napisane, że po pierwszych treningach siłowych fazy SM (a właśnie zaliczyłem trzy sesje) spada znacznie kondycja na krótki czas (mam nadzieję) więc chyba nie ma czym się martwić, choć nienajlepiej się czułem. Pojechaliśmy trasą Widawa - Łask, którą przemęczyłem jakoś z grupą, a potem samotnie pojechałem na Szadek i przez Kotlinki i Tymienice do Zduńskiej - spokojnie na miękkich przełożeniach. Większość jazdy to wytrzymałościówka E2, cztery powtórzenia z bardzo wysoką kadencją na łagodnych zjazdach S1 i trochę szybkiej jazdy w grupie. Samopoczucie kiepskie mimo pięknego słonecznego dnia.
Pierwszy marca niedziela i piękna pogoda na plusie - nareszcie można było pośmigać na szosie ! Pod biedronkę przyjechali Jurek, Marian, Piotrek, Jacek, bracia Damian, Mariusz, Dawid i moja skromna persona. W ósemkę pojechaliśmy do Sieradza na wspólną jazdę z sieradzkimi kolarzami. Stawili się niezbyt licznie - trzech - Zbyszek, Zdzisiek i Michał. Ruszyliśmy na Widawę i zaraz za Sieradzem zaczęła się "robota" - trzej bracia i Zdzisiek zainicjowali ucieczkę. Było pod wiatr, więc utworzyliśmy wachlarz i na zmiany goniliśmy ucieczkę. Wkrótce dopadliśmy Damiana i Zdziśka, Dawid i Mariusz (najmłodsi w grupie) nie pozwolili się dogonić, natomiast Jurek, Zbyszek i Michał zapodziali się gdzieś daleko za nami. Pod Widawą w wyniku zamieszania przy zmianach Jacek musiał zjechać z asfaltu na grząskie pobocze ja jechałem tuż za nim i już oczami wyobraźni widziałem jak obaj leżymy, ale technika wypracowana w terenie zrobiła swoje - Jacek tylko podparł się lekko i wskoczył na szosę, uff obyło się bez kraksy. W Widawie młodzież poczekała na peleton, Piotrek i Marian zjechali do Zduńskiej i w szóstkę pojechaliśmy na Łask, a z Łasku do domu. Tu już nie było tak ostro, więc był czas na pogaduchy i robienie fotek. Tradycyjnie co by rozjechać zmęczone nogi zrobiłem relaksacyjnym tempem rundę przez Polków i górki w Beleniu i Strońsku, a potem przez Ptaszkowice do domciu.
Pogoda super, samopoczucie boskie, ujechałem się dość solidnie :D nareszcie ciepło i ni ma śniegu :D Okres podstawowy I - Trening wytrzymałościowy E1, E2, prędkościowy, kadencje wysokie i średnie.
Dzisiaj umówieni byliśmy (ja i bracia Mariusz, Dawid i Damian) z kolarzami z Sieradza na wspólny trening w terenie. Jak zwykle na żwirowni w Męce, ale tym razem pojechaliśmy inną drogą by wyjechać sieradzakom naprzeciw. Spotkaliśmy ich pod Woźnikami i pojechaliśmy ośnieżonymi drogami na żwirownię. Tam po przejechaniu mojej "ulubionej" rundy (ciężko było w zmrożonym śniegu) sieradzaki pojechali do domu, a Dawid i Mariusz zaliczyli jeszcze parę podjazdów (ja się tylko przyglądałem, brnięcie w śniegu dało mi w kość).
Samopoczucie dobre, prędkość max 52,74 km/godz.
Spotkanie z kolarzami z Sieradza czyli Wersal na środku szosy.
Podjeżdżanie w wykonaniu Mariusza
Więcej fotek na http://picasaweb.google.com/Jakub.Team.BCT
Trening siłowy z kolegami z teamu. Dzisiaj ćwiczyłem trochę chaotycznie i z różną ilością powtórzeń, trochę było zabawy, ale w towarzystwie raźniej i weselej niż samemu. Chociaż niekiedy chłopaki zakładali na maszyny duże jak dla mnie ciężary, to przy mniejszej ilości powtóżeń jakoś dawałem radę.
Czas 1,5 godziny, faza... AA, sesja 13. Samopoczucie... ból lewej nogi za kolanem.
Dzisiaj pojechaliśmy jak zwykle na żwirownię w Męce pomęczyć się trochę w głębokim śniegu. Bracia Mariusz, Dawid, Damian i ja. Za Lasem Andrzejowskim dogoniliśmy trzech znajomych kolarzy z Sieradza, wśród nich był Zbyszek Toboła - chłopak ma około siedemdziesiąt lat i śmiga jak junior. Przyjechali z nami do Męki i pognali dalej szosą, a my w las brnąć w śniegu. Na żwirowni pokręciliśmy trochę po ścieżkach leśnych, było trochę podjeżdżania i zjazdów. Powrót ze żwirowni do domu w szybkim tempie leśnymi duktami - mój puls oscylował od 150 do 170 Hr - śnieg skutecznie stawiał opór oponom.
Okres przygotowawczy Technika jazdy w trudnych warunkach. Dzisiaj dużo jazdy na wysokim tętnie. Prędkość max 52,7 km/godz. Puls max 172 Hr samopoczucie dobre. Więcej fotek na http://picasaweb.google.com/Jakub.Team.BCT
Dzisiaj trening na siłowni z kolegami z teamu: Jackiem i braćmi Mariuszem, Damianem i Dawidem. Jak zwykle nogi i obręcz barkowa, 3-4 serie po 20-30 powtórzeń. Dwie serie na brzuch, ale ostrożnie bo żebro jeszcze dokucza. Czas 1 godzina 40 minut, faza AA, sesja 11. Samopoczucie kiepskie - czułem się jakiś przymulony.
Prognozy zapowiadały opady po południu, ale pogoda postanowiła przyspieszyć i ledwo wyjechaliśmy o 10:00 na trening zaczęło kropić, a po 20 minutach deszcz rozpadał się na dobre. Żeby było przyjemniej wiało dość mocno i właściwie miałem wrażenie, że mamy całą trasę wmordewind. Wyjechaliśmy w dość licznym składzie: Grześki x 2, Piotrek, Jurek, Marek, Jarek, bracia Dawid i Mariusz i ja. Jurek po 2 kilometrach z hukiem pozbył się dętki i opony i przy okazji "przyjemności" jazdy w deszczu, ale za Zapolicami dogonił nas junior z klubu bełchatowskiego Tomek na przełajówce i znów jechaliśmy w dziewiątkę. Stała trasa - do Widawy potem Łask i Zduńska. Trening dość spokojny choć młodzież trochę podkręcała tempo, ale starszyzna gasiła zapędy. Ubrałem się trochę zbyt cienko i w połowie dystansu zacząłem marznąć - szczególnie zziębły mi nogi w przemoczonych spodniach bez membrany. Żeby się rozgrzać urwałem się z peletonu i na twardym przełożeniu gnałem przez 12 kilometrów pod wiatr - efekt był taki, że rozgrzałem nogi, ale skostniały mi dłonie w mokrych rękawicach :) Pod Zduńską poczekałem na peleton i w ten sposób mokrzy, zziębnięci i niemiłosiernie brudni na twarzach rozjechaliśmy się do domów.
Jeszcze okres przygotowawczy, jazda wytrzymałościowa E2, ale zdecydowanie górne strefy i jazda siłowa. Prędkość max 41,8 km/godz bez pulsometru, kadencje wysokie i średnie.
Dzisiaj trening szosowy z braćmi Mariuszem i Dawidem na trasie Widawa - Burzenin - Sieradz - Polków - Zd-Wola. Do Widawy mieliśmy pod wiatr, potem do Burzenina boczny i do Sieradza z wiatrem. A wiało dość solidnie. Jazda na zmiany, na lekkich przełożeniach, mimo to pod wiatr było dość ciężko (górne strefy w tlenie). Pod Sieradzem troszkę pociągnęliśmy (z wiatrem). Za Sieradzem miałem już "puste" nogi - czułem wczorajszą siłownię i pojechałem z pustym żołądkiem, a wziąłem tylko jednego banana na drogę którego "wciągnąłem" w Widawie. No to się deczko ujechałem mimo niezbyt dużego tempa.
Okres przygotowawczy Trening wytrzymałościowy E2, kadencje średnie i wysokie. Prędkość max 55,2 km/godz bez pulsometru. Samopoczucie niezbyt - głodny i zmęczone nogi, ale dobry humor był.