Trening szosowy z udziałem ośmiu !! kolarzyków. Imion nie wymieniam bo nie wszystkich znam z niektórymi widziałem się po raz pierwszy. Pojechaliśmy trasą Szadek i okolice - Łask - Zduńska Wola. Początkowo tempo rozgrzewkowe potem najmocniejsi zaczęli harce. Trochę skoków, sporo długich odcinków jazdy w mocnym tempie, to znów spokojnie w oczekiwaniu na słabszych. Trening urozmaicony, mam nadzieję, że wyklaruje się niezła grupa szosowa i można będzie wreszcie ustanowić jakieś stałe miejsce i termin spotkań. Moje tętno średnie 144 (coś wysokie dzisiaj) max 172. Pogoda idealna na tening, samopoczucie dość dobre choć nogi troszkę ciężkie.
Maraton Mazovia MTB w Nidzicy. Pojechaliśmy w składzie Jacek, ja i trzech braci Damian, Mariusz i Dawid. Wyjazd o 4:00 więc nie było dużo czasu na sen. Po przyjeździe formalności, przebieranie, ostatnie przeglądy rowerów, rozgrzewka i na start. Średniowieczny rycerz krzyżacki hukiem z armaty obwieścił rozpoczęcie wyścigu - wszak Nidzica to dawna twierdza krzyżacka, a start nastąpił spod zamczyska. Teren wokół Nidzicy jest silnie pofałdowany więc trasa była wymagająca i wyczerpująca. Bardzo długie i dość strome, a niekiedy bardzo strome podjazdy, zjazdy podnoszące arenalinę, różne rodzaje podłoża nawet bruki (w lesie!) z czasów średniowiecza i prawie cały czas trasa wiodła przez lasy. Koledzy pojechali świetnie (mają za sobą kilka prawdziwie górskich maratonów) Mariusz 2 w kategorii MJ 12 w open mega, Dawid 7 w kategorii MJ 46 w mega, Damian dwunasty w M1 71 w mega, Jacek 16 w kategorii M3 i 69 w open mega. Ja z racji bolącej nogi i żeber po wypadku w Mławie, jechałem poniżej swojego tętna optymalnego na wyścigu, pierwsze kilometry po prostu się bałem (uraz po wypadku ?), ale w końcu strach minął i mogłem cieszyć się wyścigiem. Na podjazdach nie oszczędzałem się i wyprzedzałem ile się dało. Niestety na płaskich odcinkach i zjazdach musiałem oszczędzać kontuzjowaną nogę. Na pocieszenie udało mi się wygrać finisz z grupki z którą jechałem ostatnie kilometry. Mój wynik 346 w open mega i 27 w M5.
Szosa na trasie Górki Grabiańskie - Zapolice - Woźniki - Zd-Wola. Do Górek jechałem w tempie wytrzymałościowym i taki dzisiaj założyłem trening, ale pod Widawą spotkałem Jacka i Jurka z Sieradza i zawróciłem z nimi. Reszta treningu to jazda interwałowa krótkie tempa w czwartej strefie potem znów spokojnie na ochłonięcie i tak ileś razy. Trochę jazdy w trzeciej strefie na zmiany. Podjazdy w Strońsku i Beleniu pojechałem na full i odjechałem kolegom na kilkaset metrów. Spotkaliśmy Dawida i Damiana z naszego Teamu BCT. Rozstaliśmy się w Woźnikach i do Zduni już dość spokojnie. Padł pulsometr więc nie mam danych. Prędkość max 56,1 km/godz.
Szosa trening na trasie Szadek - Warta - Sieradz - Zd-Wola z kolegami Jackiem, Piotrkiem i dwoma Grzegorzami. Do Szadku rozgrzewkowo potem w trzeciej i momentami czwartej strefie. Grzesiek z Łasku prowadził stawkę przez większość dystansu, ale jest najmocniejszy z nas wszystkich. Dzięki niemu było niezłe tempo. Od szczytu podjazdu w Woźnikach spokojna jazda na ochłonięcie do samej Zduńskiej. Nie licząc rozgrzewki i rozjazdu średnia prędkość 37km/godz. Moje średnie tętno 142 max 171.
Szosa samotnie trasa Łask - Lutomiersk - Janowice - Łask - Zd-Wola. Wytrzymałościowy trening w pierwszej i drugiej strefie. Spokojnie równym tempem ze średnią kadencją. Tętno średnie 129 max 145.
Wyjazd na piąty etap "Grand Prix Pamapol" do Buczka. Ja i kolega Mariusz. W Sędziejowicach gdzie jest baza wyścigu dołączyli trzej zawodnicy jadący na start. Na miejsce startu dojechaliśmy w tempie rozgrzewkowym. Zawodnicy mieli do pokonania 9 rund dookoła Buczka o łącznej długości 107 km. Po starcie peletonu ja i trzech poznanych na miejscu szosowców amatorów pojechaliśmy jedną rundę w tempie wyścigowym (jazda na zmiany) ze sprintem na mecie (wygrałem). Okazało się, że dla amatorów zorganizowano wyścigi w kategoriach wiekowych więc pojechałem w kategorii "masters" :) Zmęczony rundą za peletonem niestety nie zająłem dobrego miejsca :(. Wygrał Mariusz :). Piąty etap grand prix wygrał Artur Komisarek z SMS Świdnica. Upał i zmęczenie kilkudniowym ściganiem zrobiło swoje - peleton porwał się na małe grupki, kilku zawodników wycofało się z wyścigu. Powrót do Zduńskiej w tempie spokojnym. Średnie tętno 131 max 179 !
Wyjazd na czwarty etap "Grand Prix Pamapol" jazdę indywidualną na czas w Sędziejowicach. Pojechaliśmy w pięciu Jacek, Mariusz, dwóch Grześków :) i ja. Dwa kilometry od Zduńskiej dołączył jeszcze jeden kolarz i zrobił się niezły sześcioosobowy peletonik. Trasa przez Szadek i Łask. Po rozgrzewce tempo zaczęło rosnąć, aby osiągnąć szczyt pod Sędziejowicami - ok. 50km/godz. Czasówkę w Sędziejowicach wygrał Vilco Kelderman. W sumie było co oglądać wielu juniorów startowało na super maszynach np. Cervelo T3, Felt, Specialized, Time. Do Zduńskiej wracaliśmy w dość dość spokojnym tempie. Średnie tętno 144 max 171 prędkość max 54,6 km/godz.
Wyjazd na 2 etap "Grand Prix Pamapol" z kolegą Mariuszem. Po starcie pojechaliśmy na trasę oglądać zmagania kolarzy, którzy mieli dzisiaj do pokonania cztery rundy o łącznej długości 99,6 km. Silnie wiało i nie było płasko - cztery podjazdy na wmordewindzie porwały stawkę. Trochę pojechałem za peletonem, ale złapałem kapcia i zawróciłem żeby zdążyć na finisz. Mariusz pojechał całą rundę z ostatnią grupą :) Wygrał Adam Dudziak z klubu Wielkopolska. Moje tętno średnie 137, max 175 ! prędkość max 49,7 km/godz.
Wyjazd na "Grand Prix Pamapol" czyli międzynarodowy wyścig kolarski juniorów "Tour Dela Region de Lodz". Pierwszy etap na dystansie 120km w Łasku. Kolarze mieli do pokonania sześć 20 kilometrowych rund. Dojechałem tuż przed startem o 16:00 popatrzyłem na start i pojechałem na rundę "pod prąd". Gdzieś w połowie nadjechał peleton - chwila kibicowania i pojechałem na metę. Potem zrobiłem jedno okrążenie za peletonem, starałem się jechać na full. Trasa płaska, więc szybka. Reszta to kibicowanie na mecie. Po dekoracji (wygrał zawodnik z Holandii Vilco Kelderman) powrót do Zduńskiej. Średnie tętno 148 maksymalne 175, prędkość maksymalna 46,8 km/godz. Boli jeszcze biodro i żebra, ale co tam :)Niewielkie zachmurzenie wiatr dość silny.
Maraton Mazovia MTB w Mławie. Pojechaliśmy w składzie Jacek, bracia Damian i Mariusz i ja. Niestety nie ukończyłem maratonu z powodu upadku. Jechałem lewą stroną duktu i nagle obok mnie pojawił się niestety też z lewej strony biker chcący mnie wyprzedzić. Kontakt kierownicami i upadłem na środek drogi. Efekt - skręcona stopa i stłuczone biodro. Nie dało się jechać dalej. Pczątkowo trasa wiodła asfaltem prawie 6 kilometrów i tu dał o sobie znać wczorajszy trening - nogi ciężkie jak z ołowiu. W lesie zacząłem się rozkręcać, a tu masz - upadek i koniec zabawy ! Prędkość maksymalna 53,8 km/godz.