Pojechałem trasą na Łask, a potem na Widawę, Jacek natomiast na Widawę i z Widawy na Łask i w ten sposób spotkaliśmy się gdzieś na trasie. Reszta treningu razem, początkowo Jacek narzucił bardzo mocne tempo, ale dziś nie mogłem dotrzymać mu koła więc zwolnił i resztę pokonaliśmy spokojnie. Po drodze spotkaliśmy Grześka z Łasku na nowym Cannondale Synapse. Piękny sprzęt.
Trening wytrzymałościowy w pierwszej i drugiej strefie. Samopoczucie kiepskie po stresującym dniu w pracy. Ból prawego kolana :( Poziom wysiłku 3.
Z Jackiem i braćmi Dawidem i Mariuszem w strojach teamowych. Pojechaliśmy trasą Polków, górki w Beleniu, Zapolice - tam Dawid pojechał do Zduńskiej, a my w trójkę na Widawę - Burzenin - Sieradz i przez Woźniki i Polków do Zduni. Jazda na zmiany, od czasu do czasu przyspieszenia, sprinty i próby ucieczek. Trening wytrzymałości siłowej i mocy. Samopoczucie dobre, choć po wczorajszym treningu nogi miałem trochę ciężkie i koledzy uciekli mi dwa razy, a pod koniec zaczęło boleć prawe kolano. Kadencje średnie (dwa powtórzenia z bardzo wysoką kadencją). Poziom wysiłku 7. Prędkość średnia z rozgrzewką i wystudzeniem.
Z kolegami z teamu braćmi Dawidem, Mariuszem i Damianem pojechaliśmy trasą Polków, Rzechta, górki w Beleniu i tam Dawid wrócił do domu, a ja z Damianem i Mariuszem do Widawy i przez Sędziejowice i Brzeski do Zduńskiej. Jazda w dość spokojnym tempie, raczej trzymałem się w kołach, czasem chłopaki robili sobie sprinty, ja tylko raz z nimi skoczyłem, resztę starałem się jechać w tlenie góra w drugiej strefie. Samopoczucie dobre, trochę nogi bolały po wczorajszym, pogoda wspaniała dość ciepło.
Dziś pod biedronką o 10:00 stawiło się sporo kolarzy, ale ponieważ przyjechałem na zbiórkę nową szosówką zrobił się mały bałagan i zapomniałem policzyć... chyba ponad 10 chłopa. Z Grześkiem, Markiem, Dawidem, Bronkiem i Marianem wyruszyliśmy w kierunku Buczka żeby spotkać się z grupą z Bełchatowa. Reszta pojechała inną trasą. Tuż przed Buczkiem z przeciwka nadjechała około dziesiątka kolarzy (same wycinaki na oko) i po przywitaniu obraliśmy kurs na Bełchatów i górę Kamieńsk. Tempo było w miarę spokojne do czasu gdy po postoju pod spożywczakiem ruszyliśmy w dalszą drogę i ucieczkę zainicjował kolarzyk z teamu Legia Felt. Zaczęła się ostra jazda co by dogonić dwójkę uciekinierów i niestety nie wytrzymałem tempa, ale potem grupa poczekała. Do Kamieńska dojechaliśmy w piątkę bo reszta pojechała jakąś inną drogą (spotkaliśmy się na podjeździe pod Kamieńsk). Zaliczyliśmy podjazd jeden raz i qrcze dzisiaj słabo mi poszło - od połowy podjazdu strasznie się męczyłem. Być może z powodu innej geometrii nowej ramy. Muszę trochę pojeździć żeby przyzwyczaić się do nowego rowerka. W powrotnej drodze koledzy z Bełchatowa pojechali z nami aż pod Zelów. Powrót do Zduńskiej przez Zelów i Łask pokonaliśmy w średnim tempie w czwórkę na zmiany, a od Karsznic już spokojny rozjazd.
Samopoczucie raczej kiepskie dzisiaj, obolałe ciężkie nogi. Poziom wysiłku 7.
Trening w terenie z braćmi Damianem, Mariuszem i Dawidem w ramach przygotowań do maratonu w niedzielę. Było szybko i intensywnie zgodnie z założeniami, zresztą z wycinakami takimi jak bracia Koperwasy inaczej się nie da :-) Nie wyrobiłem się za nimi na trudnej technicznie polnej drodze z wybojami i koleinami zarosłej na dodatek trawą, cóż brak techniki i "wyrobienia" w terenie. W końcu gdzieś nad rzeką Grabią na króciutkim podjeździe depnąłem tak, że pękł mi łańcuch i skończył się trening. Po nieudanych próbach połączenia łańcucha bez skuwacza dałem za wygraną i koledzy przyholowali mnie prawie 20 km do domu za co jestem im niezmiernie wdzięczny. Na marginesie - jak się nie pedałuje to w temperaturze 13-14 stopni marznie się na rowerze okropnie. Brrrr... Trening interwałowy, podjazdy siłowo, dystans tylko z jazdy, po awarii łańcucha wypiąłem licznik.
Spotkałem się z Jackiem za Szadkiem i pojechaliśmy trasą Rossoszyca - Zadzim - Dąbrówka - Szadek - Zd-Wola. Jakiś czas jechaliśmy spokojnie, a od Rossoszycy mocne tempo na zmiany. Od Szadku do Zduńskiej relaksacyjnie. Samopoczucie bardzo dobre. Kadencje różne. Słonecznie, ale zimno.
Dzisiaj pod biedronką zjawiło się 10 bikerów. Pojechaliśmy trasą Woźniki - Rossoszyca - Warta - zapora Jeziorsko - Porczyny - Szadek - Zd-Wola. Do Warty spokojnie nie licząc około dwóch kilometrów szybkiej jazdy z Markiem. Potem poczekaliśmy na resztę i do Warty dojechała dziewiątka kolarzy. Za Wartą Marek i ja ruszyliśmy mocnym tempem na zmiany. Peleton nie zareagował więc uzyskaliśmy duża przewagę. Poczekaliśmy na grupę na zaporze Jeziorsko i w siódemkę (Bronek i Heniek zostali na zaporze) pojechaliśmy w średnim tempie na zmiany dalej. Od Porczyn znowu ja i Marek zaczęliśmy ostrą jazdę, ale tym razem dołączył do nas Jurek i nie dając zmian trzymał się w kołach. Reszta została w tyle. Po postoju w Zygrach pod sklepem znów średnie tempo i jazda na zmiany całą grupą. Przed Szadkiem Piotrek bardzo mocno pociągnął, ale z Markiem usiedzieliśmy mu na kole. Marek poprawił potem ja i Piotrek został z tyłu. Od Szadku do Zduńskiej spokojnie dla wystudzenia w szóstkę (Grzesiek, Jarek, Piotrek, Marek, Jurek i ja - Marian zostal pod Szadkiem). Trening urozmaicony - długie tempówki, sporo jazdy nad progiem tlenowym, reszta wytrzymałościowo w drugiej i trzeciej strefie. Kadencje różne od średnich do bardzo wysokich. Samopoczucie bardzo dobre noga podaje w dalszym ciągu :-)
Z kolegą z teamu BCT Jackiem na trasie Widawa - Łask - Zduńska Wola. Do Sobiepanów spokojnie rozgrzewkowo potem tempo coraz mocniejsze. Jechaliśmy na zmiany w czwartej i piątej strefie, podjazdy mocno, Jacek w większości na stojąco, ja z siodełka. Za Orchowem do Zduńskiej spokojnie dla wystudzenia. Kadencje średnie i wysokie. Samopoczucie bardzo dobre, noga podawała :-)
Po pracy z Grześkiem przez Ptaszkowice i górki w Beleniu, potem pod Woźnikami spotkaliśmy jadących z przeciwka Jarka i Kacpra, więc zawróciliśmy i z powrotem tą samą drogą do Zduńskiej. Podjazdy twardo, siłowo, czyli budowanie siły na podjazdach, reszta spokojnie w pierwszej strefie, trochę w drugiej. Reasumując trening interwałowy o zróżnicowanym obciążeniu.
W piękny słoneczny pierwszomajowy, ale chłodny poranek pod biedronką stawiło się ośmiu kolarzy: Marian, Jurek, Wiesiek, Grzesiek, Marek, Andrzej, Kacper i ja. Pojechaliśmy trasą : Szadek, Dąbrówka, Zadzim, Rossoszyca, Woźniki, Sieradz, Burzenin, Widawa, od Pruszkowa samotnie Łask, Szadek, Zduńska Wola. Do Dąbrówki było spokojnie w drugiej strefie tlenowej całą grupą, "robota" zaczęła się po zjeździe na Zadzim, kilka kilometrów pod Rossoszycą zostało nas czterech i jazdę na tym odcinku można by nazwać ciągłym sprintem wszyscy jechaliśmy na full dając sobie coraz mocniejsze zmiany - chyba zaczął rządzić testosteron :) Pod samą Rossoszycą dałem sobie spokój z tym szaleństwem żeby odpocząć. Za Rossoszycą doszedłem trójkę (Grześka, Marka i Andrzeja), chłopaki wyraźnie zwolnili. Potem dogonił nas Jurek i w piątkę jechaliśmy dalej, mocno, na zmiany, ale już bez aż takiej napinki. Jurek zjechał na Zduńską w Widawie, reszta w Pruszkowie i pozostałe 35 km pokonałem sam jadąc w drugiej strefie. Trening urozmaicony, przełamujący ze względu na bardzo mocną jazdę na dłuższych odcinkach i na podjazdach. Kadencje średnie, wyższe i wysokie. Samopoczucie dobre.