Nareszcie !!! Sylwek wygrał po raz pierwszy w swojej karierze kolarskiej w Pro Tour ! I to na jakim etapie - na Mont Ventoux ! Wielki szacunek i gratulacje! Jak zobaczyłem, że Basso słabnie i zostaje, a Sylwek gada z Valverde już domyślałem się o czym i serce zabiło mocno !
Teraz czas na prozę życia. Dzisiaj pod biedronką zameldowali się Grzesiek i Marian i w trójkę pojechaliśmy w kierunku centrum miasta i tam "zgarnęliśmy" po drodze nowego - Darka, a za chwilę braci Koperwasów - Mariusza i Dawida. Ruszyliśmy na Szadek z postanowieniem zrobienia rundy przez zaporę Jeziorsko, ale niestety jak tylko znależliśmy się za Szadkiem (wcześniej Darek - nowy zawrócił do Zduni) i zaczęła się mocniejsza jazda nie byłem w stanie utrzymać tempa. Zostawałem za grupką. Przy tętnie powyżej 150 zatykało mnie, a pulsometr wariował, albo się resetował. Nogi czułem że mam w porządku, ale brakowało oddechu. W końcu skręciliśmy na Zadzim i w pewnej chwili musiałem zejść z roweru na minutę. Grzesiek pomógł mi dojść do siebie (dzięki serdeczne) i pomalutku 20 na godzinę wróciliśmy do Zduńskiej. Mówiąc krótko - nie jest dobrze :( Cholera jest coraz gorzej ! Fajnie, że Sylwek postawił moją psychę na nogi bo byłem kompletnie podłamany po treningu.
Pojechałem trasą na Łask, a potem na Widawę, Jacek natomiast na Widawę i z Widawy na Łask i w ten sposób spotkaliśmy się gdzieś na trasie. Reszta treningu razem, początkowo Jacek narzucił bardzo mocne tempo, ale dziś nie mogłem dotrzymać mu koła więc zwolnił i resztę pokonaliśmy spokojnie. Po drodze spotkaliśmy Grześka z Łasku na nowym Cannondale Synapse. Piękny sprzęt.
Trening wytrzymałościowy w pierwszej i drugiej strefie. Samopoczucie kiepskie po stresującym dniu w pracy. Ból prawego kolana :( Poziom wysiłku 3.
W niedzielny poranek pojechałem do Aleksandrowa Łódzkiego zobaczyć doroczny wyścig organizowany w tym mieście. Spóźniłem się nieco bo przed wyjazdem musiałem zmienić dętkę w tylnym kole, więc dojechałem do Babic gdzie był półmetek i poczekałem na kolarzy, a potem do Aleksandrowa zobaczyć jak przejeżdżają przez linię mety. Potem z powrotem do Babic na półmetek i jak peleton tym razem już podzielony na dwie grupy w odstępie minuty przejechał kierując się na Kazimierz, znowu pognałem do Aleksandrowa na metę, gdzie zostałem już do końca. W wyścigu wystartował kolega Grzesiek, ale na dziurze w asfalcie "dobił" aż pękła mu opona i niestety musiał się wycofać. Kolarze jechali w kilku kategoriach wiekowych i start odbył się w odstępach 10 minutowych z podziałem na kategorie, ale pod koniec wszystko się wymieszało i trochę straciłem rachubę kto ile ma jeszcze rund do przejechania. Mam nadzieję, że sędziowie panowali nad wszystkim, choć nie jestem do końca pewien. Kolarze wiedzieli chyba najlepiej bo poszczególne grupki, albo finiszowały, albo jechały dalej. Niestety nie czekałem na dekorację bo zrobiło się granatowe niebo i musiałem uciekać przed deszczem. Obiecuję sobie w przyszłym roku wystartować w tym wyścigu ;) Aha wreszcie udało mi się kupić spodenki Liquigas od gościa handlującego przy okazji wyścigów, wreszcie mam komplet :D
Dzisiaj jazda w drugiej i trzeciej strefie, kadencje wyższe i średnie, poziom wysiłku 5. Pulsometr zgłupiał. Powrót pod wiatr i do Kwiatkowic w deszczu.
Krótki trening przez las andrzejowski do Męki i z powrotem przez Ogrodziska. Równe stałe tempo ze średnią kadencją przez cały dystans. Poziom wysiłku 4. Trzy dni bez roweru pozwoliły wypocząć i noga podawała ;)
Z Jackiem i braćmi Dawidem i Mariuszem w strojach teamowych. Pojechaliśmy trasą Polków, górki w Beleniu, Zapolice - tam Dawid pojechał do Zduńskiej, a my w trójkę na Widawę - Burzenin - Sieradz i przez Woźniki i Polków do Zduni. Jazda na zmiany, od czasu do czasu przyspieszenia, sprinty i próby ucieczek. Trening wytrzymałości siłowej i mocy. Samopoczucie dobre, choć po wczorajszym treningu nogi miałem trochę ciężkie i koledzy uciekli mi dwa razy, a pod koniec zaczęło boleć prawe kolano. Kadencje średnie (dwa powtórzenia z bardzo wysoką kadencją). Poziom wysiłku 7. Prędkość średnia z rozgrzewką i wystudzeniem.
Popołudniowy trening na trasie Widawa - Burzenin - Sieradz - Zd-Wola. Do Burzenina wiatr boczny w plecy, potem boczny z przodu, a od Sieradza wmordewind, a wiało mocno. Dzisiaj trening wytrzymałości siłowej, kadencje średnie i niższe. Poziom wysiłku 7. Samopoczucie dobre, pogoda... po transmisji Giro wypogodziło się wreszcie i przestał padać deszcz więc mogłem pojechać i nie zmoknąć.
Z kolegami z teamu braćmi Dawidem, Mariuszem i Damianem pojechaliśmy trasą Polków, Rzechta, górki w Beleniu i tam Dawid wrócił do domu, a ja z Damianem i Mariuszem do Widawy i przez Sędziejowice i Brzeski do Zduńskiej. Jazda w dość spokojnym tempie, raczej trzymałem się w kołach, czasem chłopaki robili sobie sprinty, ja tylko raz z nimi skoczyłem, resztę starałem się jechać w tlenie góra w drugiej strefie. Samopoczucie dobre, trochę nogi bolały po wczorajszym, pogoda wspaniała dość ciepło.
Dziś pod biedronką o 10:00 stawiło się sporo kolarzy, ale ponieważ przyjechałem na zbiórkę nową szosówką zrobił się mały bałagan i zapomniałem policzyć... chyba ponad 10 chłopa. Z Grześkiem, Markiem, Dawidem, Bronkiem i Marianem wyruszyliśmy w kierunku Buczka żeby spotkać się z grupą z Bełchatowa. Reszta pojechała inną trasą. Tuż przed Buczkiem z przeciwka nadjechała około dziesiątka kolarzy (same wycinaki na oko) i po przywitaniu obraliśmy kurs na Bełchatów i górę Kamieńsk. Tempo było w miarę spokojne do czasu gdy po postoju pod spożywczakiem ruszyliśmy w dalszą drogę i ucieczkę zainicjował kolarzyk z teamu Legia Felt. Zaczęła się ostra jazda co by dogonić dwójkę uciekinierów i niestety nie wytrzymałem tempa, ale potem grupa poczekała. Do Kamieńska dojechaliśmy w piątkę bo reszta pojechała jakąś inną drogą (spotkaliśmy się na podjeździe pod Kamieńsk). Zaliczyliśmy podjazd jeden raz i qrcze dzisiaj słabo mi poszło - od połowy podjazdu strasznie się męczyłem. Być może z powodu innej geometrii nowej ramy. Muszę trochę pojeździć żeby przyzwyczaić się do nowego rowerka. W powrotnej drodze koledzy z Bełchatowa pojechali z nami aż pod Zelów. Powrót do Zduńskiej przez Zelów i Łask pokonaliśmy w średnim tempie w czwórkę na zmiany, a od Karsznic już spokojny rozjazd.
Samopoczucie raczej kiepskie dzisiaj, obolałe ciężkie nogi. Poziom wysiłku 7.
Samotnie na trasie Widawa - Burzenin - Sieradz - Zd-Wola. Jazda w drugiej i trzeciej strefie, kadencje wyższe i wysokie, stąd troszkę większy poziom pulsu. Tak jak wczoraj nogi troszkę ciężkie, ale samopoczucie dobre. Ciepło i parno. Poziom wysiłku 5, objętość i intensywność średnia.
Pojechałem góralem potrenować jazdę w terenie. Najpierw rundy w lesie andrzejowskim duktami leśnymi, potem do żwirowni w Męce techniczna runda podjazdowo-zjazdowa, słynny Upierdliwy Podjazd, który dzisiaj po raz pierwszy podjechałem w całości - dziwne, że wcześniej nie dawałem rady, dzisiaj podjechałem bez większych problemów. Powrót przez las andrzejowski do Zduńskiej. Trening na wytrzymałość siłową i anaerobową. Około dziesięć 2-4 minutowych powtórzeń z dużą intensywnością na progu tlenowym i nad progiem. Poziom wysiłku 7 Okres rozbudowy, praca nad ogranicznikami. Noga troszkę ciężka dzisiaj i samopoczucie takie sobie, pogoda za to wspaniała :)