Z kolegą Jurkiem trasą Widawa - Sędziejowice - Podule - Karsznice - Zd-Wola. Jazda urozmaicona większość dystansu spokojnie w pierwszej i drugiej strefie i kilka tempówek szczególnie na podjazdach. Pogoda słoneczna słaby wiaterek. Zdaje się, że naprawiłem nadajnik pulsometru (rozebrałem, wyczyściłem, poskładałem) i jest - średni puls 128 max 160, 1258 kcal.
Planowałem dwugodzinny trening, ale po wyjechaniu na otwartą przestrzeń zobaczyłem ogromną ścianę czarnych chmur i nauczony doświadczeniem natychmiast zawróciłem do domu. Za kilkamnaście minut zrobiło się ciemno i lunął taki deszcz, że ulica zamieniła się w rzekę. Prędkość max 44,4 km/godz.
Szosa z trzema kolegami "spod biedronki". Trasa Woźniki - Rossoszyca - Sikucin - Zd-Wola. Jazda w drugiej i trochę w trzeciej strefie plus rozgrzewka i rozjazd na ochłonięcie. Pulsometr... ma mnie gdzieś.
Jazda bez obciążenia treningowego w pierwszej stefie. Mówiąc normalnie spokojna przejażdżka na miękkim biegu dla relaksu. Trasa Ptaszkowice - Zapolice - Górki Grabiańskie - Zd-Wola. Do Górek wmordewind. Pulsometr uporczywie odmawia współpracy mimo wymiany baterii w nadajniku. Samopoczucie... zmęczone nogi.
Szosowo z kolegami "spod biedronki". Pojechaliśmy w sile pięciu chłopa trasą do Rossoszycy przez Kotlinki potem Woźniki - Strońsko - Ptaszkowice i do domu. Początkowo spokojnie, ale od Rossoszycy dogoniliśmy kolarzyka z Sieradza i zaczęła się ostrzejsza jazda. Wszystkie podjazdy jechałem z Kacprem dość mocno. W sumie fajny trening z kilkoma interwałami pod progiem tlenowym, niestety bez danych z pulsometru bo odmówił współpracy (znowu ?!)
Wyprawa do Uniejowa zobaczyć nowo wybudowane kąpielisko i pomoczyć nogi w gorących wodach geotermalnych. Pojechaliśmy w składzie Jurek, Zdzisiek, Heniek, Bronek i ja. Trasa przez Zadzim, a z Uniejowa przez Spicymierz na tamę na zbiorniku Jeziorsko. Jurek, Heniek i ja od czasu do czasu robiliśmy tempówki, szczególnie ja z Jurkiem na podjazdach. Było kilka postojów, a to na kawkę, a to na jakiś posiłek. W sumie wyprawa zajęła nam dziewięć godzin, a samej jazdy pięć :) Moje średnie tętno 120 max 170. Pogoda piękna choć trochę wiało.
Jazda na nowych kołach Campagnolo Vento i oponach Continental. Koła są sztywne i świetnie się przyspiesza, cóż są lżejsze w porównaniu do moich poprzednich kół. Do Rossoszycy w tempie dość ostrym, ale w połowie trasy spotkałem kolegów Jurka i Bronka i pojechałem z nimi, ale już w tempie spacerowym. Średnie tętno 122 max 166.
Szosa relaksacyjnie z kolegą Grześkiem i jeszcze dwoma bikerami. Do Szadku przez Wojsławice i okolice Szadku - powrót tą samą drogą. Na miękkim przełożeniu wysoka kadencja. Za Szadkiem odkryliśmy około dziesięciokilometrowy odcinek z super asfaltem, zero samochodów, idealny do jazdy na czas. Moje średnie tętno 123 max 151 (podjazd pod wiatr). Prędkość max 35,5 km/godz. Full relax :)