Dzisiaj trening szosowy z grupą w składzie: Jurek, Grzesiek, Jarek, Romek i ja. Pojechaliśmy trasą Widawa - Łask - Bałucz - Zduńska Wola. W Sędziejowicach Romek i Jarek uznali, że im wystarczy i skręcili na Zduńską, więc resztę trasy pokonaliśmy w trójkę. Większość treningu to spokojna jazda wytrzymałościowa niekiedy relaksacyjnie. Zrobiłem ok. dziesięć interwałów na łagodnych zjazdach na miękkim biegu z bardzo wysoką kadencją. Odcinek Sędziejowice - Łask to szybka jazda na zmiany z Grześkiem, Jurek trzymał się w kołach. Reszta dystansu znów spokojnie na miękkim przełożeniu - tutaj jechałem z dość wysoką kadencją, ale dużo niższą niż w interwałach.
Okres - przygotowawczy Trening wytrzymałościowy - E1 aktywna regeneracja, E2 Wytrzymałościowo Trening umiejętności szybkościowych - S1 Przyspieszenia (interwały z najwyższą możliwą kadencją) Trening wytrzymałości siłowej - M4 Przekraczanie progu mleczanowego (jazda na zmiany z Grześkiem wiem, że nie pora na taką jazdę, ale w grupie czasem ponosi) ok. 15 minut
Prędkość max 42 km/godz bez pulsometru. Pogoda - mrozik -3 st. pochmurno wiatr bardzo słaby, samopoczucie dobre, odczuwałem lekkie zmęczenie nóg.
Trening (a miała być tylko spokojna przejażdżka) z udziałem dziewięciu chłopa - Jacek, Grzesiek, bracia Mariusz i Dawid, Jarek, Piotrek, Jurek, Zdzisiek i ja. Do połowy dystansu między Widawą, a Burzeninem jechaliśmy spokojnie i z lekka wiało nudą, więc postanowiłem trochę poszarpać i zainicjowałem ucieczkę, a za mną poszli Jacek i Jurek, którzy chyba czuli pismo nosem, że będę "skakał" bo od jakiegoś czasu spoglądali na mnie badawczo. Do Burzenina peleton nie zareagował z wyjątkiem Jarka, który ambitnie nas gonił, więc poczekaliśmy na niego i jechaliśmy dalej raczej średnim tempem. Po kilku minutach do roboty wzięła się młodzież czyli bracia Mariusz i Dawid, więc zaczęła się ostra jazda żeby nie dać się im dogonić. Jarek od razu został i we trzech uciekaliśmy, ale na nic zdały się nasze wysiłki - Mariusz dogonił nas po chwili, odpoczął i zaatakował. Goniłem go z Jurkiem zaciekle, ale nie daliśmy rady, cały czas trzymał nas na dystans ok 100-200 metrów. Pod Sieradzem Jurek też odpuścił i zostałem sam mając Mariusza ok 250 metrów przed sobą. Po chwili wyprzedził mnie Dawid, przez chwilę usiłowałem uwiesić się na jego kole, ale nie dałem rady. W Sieradzu poczekałem na Jurka i Grześka i za Sieradzem rozczłonkowany peleton połączył się (tylko Zdzisiek gdzieś się zapodział) i razem powolutku wróciliśmy do Zduńskiej. Czułem, że mało mi tej jazdy, więc pojechałem jeszcze na górki w Strońsku i Beleniu, a potem przez Ptaszkowice wróciłem do domu. Średnie tętno 143 max 177, 2720 kcal, prędkość max 54,1 km/godz. Pogoda super samopoczucie też.
Wyprawa do Uniejowa z ekipą oldbojów w składzie: Jurek, Heniek, Zdzisiek, Bronek i ja. Do Dąbrówki jechał z nami młodzieniec Piotrek potem skręcił na Zadzim, a my prosto do Uniejowa zażywać kąpieli w wodach geotermalnych :) Powrót przez Spycimierz i tamę na Jeziorsku. W Pęczniewie obowiązkowa przerwa na kawkę i posiłek. Ja z Jurkiem troszkę poszaleliśmy na górkach za Spycimierzem, a reszta trasy to raczej spokojna jazda i delektowanie się wspaniałą złotą jesienią, słońcem i niechybnie jedną z ostatnich w tym roku tak ciepłą niedzielą. Samopoczucie wspaniałe i wogóle takie tam... Tętno średnie 132 (coś wysokie biorąc pod uwagę średnią prędkość) max 178 !! (prawie pod "korek") prędkość max 56,4 km/godz :)
Szosówką na I etap Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków. Najpierw do Szadku w tempie dość spokojnym. Pokibicowałem kolarzom i pojechałem do Pabianic przez Chorzeszów i Janowice. W Pabianicach kolarze zrobili dwie rundy więc było dość ciekawie. Po finiszu pokręciłem się trochę między odpoczywającymi ekipami i po obejrzeniu dekoracji wróciłem do Zduńskiej. Średnie tętno 135 max 160. Upał i lekki wiatr. Kolarze w spokojnym tempie posilając się przejeżdżają przez Szadek 500 metrów do mety "cycki" rozprowadzają Jeżowskiego Miodzio rowerki