Trening - sprawdzian siły i wytrzymałości siłowej na podjazdach. Z siłą ok. w końcu trzy miesiące siłowni coś dały, ale z wytrzymałością siłową kiepsko, nogi szybko robią się "puste", może też z powodu grypy jelitowej, która mnie męczyła przez trzy dni. Poza tym "surowa" siła wymaga "urobienia" na rowerze. Za trzy dni maraton w Łodzi może być różnie, pozostaje nastawić się mentalnie :-)
Trzy podjazdy w Zapolicach i Beleniu średnia kadencja dość twarde przełożenie, w siodełku. Dwa powtórzenia z bardzo wysoką kadencją na łagodnych zjazdach. Reszta w drugiej strefie. Samompoczucie dość dobre, pogoda wspaniała.
Trening z kolegami z teamu braćmi Dawidem i Mariuszem na żwirowni w Męce. Dojazd i powrót w dość mocnym tempie. Na miejscu robiliśmy ok 3 kilometrowe rundy w urozmaiconym terenie, więc było dużo technicznej jazdy, podjazdów i zjazdów. Ja zrobiłem cztery rundy, koledzy pięć. Samopoczucie kiepskie, czułem zmęczenie i ciężkie nogi, bolał kark. Za tydzień maraton w Łodzi a u mnie kiepsko z formą na terenowych podjazdach. Pogoda też do kitu cały czas padał deszcz.
Pod biedronką znowu pusto, ale w sumie tak myślałem, że nikogo nie będzie bo pogoda niepewna i mokro więc przyjechałem góralem. Poczekałem 10 minut i postanowiłem dzisiaj zrobić jazdę testową na okoliczność opracowania planu treningowego na przyszły sezon. Dość już chaotycznych i niezaplanowanych bez określonego celu treningów. Najpierw pojechałem na żwirownię w Męce popodjeżdżać i poćwiczyć technikę, a potem na górki w Beleniu i Strońsku, oraz wzdłuż linii brzegowej Warty pojeździć na twardym przełożeniu z niską kadencją, oraz robić sprinty. Potem jazda z wysoką kadencją i reszta wytrzymałościowo do Burzenina, Sieradza i do Zduńskiej. Nie oszczędzałem się w pierwszych dwóch częściach treningu i za Burzeninem byłem już solidnie ujechany :) Wziąłem ze sobą tylko wodę, więc zużyłem cały zapas glikogenu w organiźmie. Ostatnie 30 km to jazda siłą woli. Fotki na http://picasaweb.google.com/Jakub.Team.BCT
Pogoda dzisiaj - pochmurno i wietrznie, ale dość ciepło, samopoczucie... jakże by mogło być inne na rowerze - super :) Prędkość max 59,7km/godz.
Cyknąłem parę fotek z nietypowych pozycji
Oczywista w czasie jazdy
Bałagan linek pod kokpitem
na żwirowni w męce
idealny asfalt za Burzeninem
czwarta godzina jazdy ujechany na maxa, ale jadę siłą woli i do tego jeszcze wieje w paszczę
Dzisiaj wyjazd w teren. Jacek, Mariusz i Dawid czyli koledzy z teamu BCT wyjechali o 10:30, a ja o 12:00 i spotkaliśmy się na żwirowni w Męce. Trenowaliśmy technikę podjazdów i zjazdów więc nie było ścigania i jazdy w trupa tylko szlifowanie umiejętności. To stare wyrobisko jest idealne do takiej jazdy bo jest tam cała masa technicznych odcinków. Strome podjazdy, piach, korzenie, kręte ścieżki, zjazdy itp. Jest nawet tor do zjazdów zrobiony jakiś czas temu przez downhillowców. Trza tylko uważać bo za hopkami są wykopane rowy i można zaliczyć niezła glebę co też mnie się przytrafiło rok temu :) Po treningu spokojnym tempem wróciliśmy przez malowniczy las do Zduńskiej. Prędkość max 33,12 km/godz.
Trening na podniesienie progu tlenowego na trasie - Piaski - podjazdy w Beleniu i Strońsku - podjazd pod Ptaszkowicami - Górki Grabieńskie - podjazd w Zapolicach, jeszcze raz podjazd pod Ptaszkowicami i do Zduńskiej. Tętno średnie 143 ( z rozgrzewką i rozjazdem ) maksymalne 170. Pogoda idealna lekkie zachmurzenie i słaby wiatr. Samopoczucie dobre, noga podawała :-)